Niunia - Dramat skopanego, połamanego szczeniaka...

kj001

Historia Niuni - skopiowane ze strony fundacji Mikropsy:

Dzięki Waszej ofiarności udało się nam pomóc malutkiej i dać jej druga szansę. Operacja się powiodła, 3 łapy zostały poskładane – sunia zaczęła normalne życie. Ponieważ psina nie była naszą podopieczną, a pani, która ją znalazła z góry zapewniła nas, że psiak u niej zostanie i że jedyne czego sunia potrzebuje to sfinansowanie operacji i leczenia małej, myślałyśmy, że to psie dziecko będzie już zawsze szczęśliwym, kochanym przez swoich właścicieli psem. Pewnej nocy jedna z nas dostała telefon z lecznicy, z którą współpracujemy. Właścicielka suni przyjechała do lecznicy żądając eutanazji dla swojego psa! Psa o którego tak walczyłyśmy! Okazało się, że sunia wpadła pod samochód! Właścicielka psa NIE SKONTAKTOWAŁA SIĘ Z NAMI, nie skontaktowała się z żadną inną Fundacją. Skazała psa na cierpienie i ŚMIERĆ! Nie wyraziłyśmy na to zgody. Zdecydowałyśmy się na walkę o jej życie, ciężką i długotrwała walkę o życie niewinnej istoty.

Było ciężko to opis z dnia przyjęcia :

"Pies przyjechał o godzinie 23:30 Godzinę temu potracony przez samochód. Okolice nosa i pyska zakrwawione, na całym ciele liczne otarcia. Przyspieszony, ciężki oddech, szmery w płucach przy osłuchiwaniu. Bardzo obolały. RTG Stłuczenie płuc. Brak płynu w opłucnej. Jama brzuszna – brak objawów płynu. Złamanie kości piszczelowej i udowej prawej, liczne złamania kości miedniczych, Ze względu na ból – brak dalszej diagnostyki złamań na terenie miednicy (proszę o wykonanie zdjęć gdy pies będzie stabilny)"

Kolejne dni przynosiły kolejne złe wiadomości. Sunia miała znacznie obniżone parametry czerwonokrwinkowe, niskie białka i albuminy, trzeszczenie w obitych płucach, a RTG wykazało dodatkowo złamanie w połowie długości kości promieniowej i łokciowej z przemieszczeniem oraz dodatkowo złamanie guza łokciowego z przemieszczeniem. Mimo tego mała nie poddawała się i chciała żyć. Walka ze śmiercią wciąż trwała. Łapiny odmawiały posłuszeństwa ale ona kochała… Lekarze byli pełni podziwu dla jej woli życia i dla jej zachowania. Mimo bólu i stresu to psie dziecko wszystkich witało merdającym ogonem, rozdawało buziaki, lizało po dłoniach.
Kilka dni temu sunia nareszcie zaczęła chodzić. A zaczęłyśmy już tracić na to nadzieję ponieważ od operacji minęły już 3 tygodnie.. Ogromnie cieszymy się, że tak simę stało bo to dzielne psie dziecko zasługuje na wszystko co najlepsze. Z uwagi na tyle skomplikowanych złamań mała musi mieć bardzo ograniczony ruch, troskliwa opiekę i rehabilitację ale wiemy już, że będzie żyć i chodzić, a to liczy się dla nas najbardziej.
Przed nią jeszcze długa droga ale całym sercem wierzymy, że znajdzie się ktoś kto ja pokocha i da wspaniały dom na następnych kilkanaście lat. Nie mogłyśmy zostawić tego dzielnego, pełnego woli życia psa bez pomocy. Nie mogłyśmy przychylić się do decyzji jej właścicielki (która całe szczęście w dniu ponownego przyjęcia do kliniki zrzekła się praw do małej) i wydać tym samym na sunie wyroku śmierci.
W chwili obecnej sunia bardzo potrzebuje DOMU TYMCZASOWEGO albo DOMU STAŁEGO!

Na terenie Warszawy lub bliskich okolic, gdyż mała musi być pod stałą kontrolą ortopedy i rehabilitanta.

Kontakt: [link widoczny dla zalogowanych] tel.515-992-242