Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bodzia78
Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: WARSZAWA
|
Wysłany: Pon 16:39, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
U nas pięknie
Zaprwszam na kawę i do poczytania
Bardzo interesujący artykuł wklejony na forum o dogach: [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: | Rozważ hipotetyczny przypadek Old Blue, nadzwyczajnego psa rasy Malthound. Blue był idealny: wspaniale zbudowany, zdrowy i bystry. W dni powszednie, od świtu do zmierzchu aportował słodowe kulki. W weekendy błyszczał w słodowych próbach pracy i konkursach posłuszeństwa, jak również na wystawach psów, gdzie wystawiano go, jak zapewne zgadłeś, na kulki słodowe. Wszyscy mieli dobre powody, aby wykorzystywać Blue w swych programach hodowlanych, więc każdy nim krył. Potomstwo Blue szło jego śladami przez pokolenia, a on sam zakończył swój żywot w pełni wieku i pełni zaszczytów. Ale ludzie nie wiedzieli, że ten sam, tak znamienity Old Blue, posiadał kilka wadliwych genów. Geny te nie miały na niego wpływu, podobnie zresztą, jak i nie ujawniły się u większości szczeniąt po nim. Aby jeszcze bardziej skomplikować sytuację, niektóre z tych wadliwych genów były powiązane z ważnymi dla rasy cechami.
Ale pojawiło się kilka malthoundów z problemami. Przypadki sprawiały wrażenie odosobnionych, więc wywnioskowano, iż "to po prostu jedna z tych rzeczy". Paru właścicieli, do których w głównej mierze należały owe chore psy stwierdziło, że "to nic poważnego". Tak czy owak, życie toczyło się normalnym trybem.
Czas mijał. Przybywało coraz więcej problematycznych psów. Ludzie milczeli na ten temat. Zawsze bowiem dzieje się tak, iż właściciele reproduktorów obwiniają wszelkimi kłopotami suki, sami zbierając pochwały za zalety swych psów. Tymczasem woleli oni nie wywoływać wilka z lasu i siedzieli cicho. W sumie nikt nie zrobił nic, aby dotrzeć do sedna problemów. Przecież gdyby miały one jakieś znaczenie, każdy by o nich mówił, nieprawdaż?
Mijały lata. Old Blue dawno uległ rozkładowi w swym grobie. Teraz już wszystkie psy cierpiały na zdrowiu, od poważnych problemów jak zaćma, padaczka czy choroby tarczycy, po błahsze w postaci słabego układu odpornościowego, braku zdolności do macierzyństwa, krótkiej żywotności. "Jak od tego uciec?" - zastanawiali się hodowcy. Odpowiedzi nie było.
W ludziach zawrzała krew. "Odpowiedzialni za to powinni zostać ukarani!" Hodowcy, którzy czuli, że ich programy hodowlane mogły być zamieszane w konflikt, odseparowali się. Inni zdecydowali się zamknąć gęby na kłódkę. Parę odważnych istot przyznało, iż ich psy chorowały i zostały wycofane z hodowli.
Rozgorzała wojna pomiędzy właścicielami, hodowcami, pracownikami rescue, obrzucającymi siebie nawzajem oskarżeniami. Każdy jednakże postępował tak samo, jak do tej pory. W przeciągu jednej czy dwóch kolejnych dekad, cała rasa zapadła się pod ciężarem uzbieranych śmieci genetycznych i przestała istnieć.
Ta mała opowiastka została przejaskrawiona, aczkolwiek w niezbyt dużym stopniu. Oto podobny, chociaż mniej drastyczny przykład z życia wzięty. Był sobie kiedyś ogier o imieniu Impressive ("Imponujący"). Imię pasowało jak ulał. Impressive został ojcem wielu żrebiąt, przekazując swoje pożądane cechy. Lecz gdy przystąpiono do krzyżowania ze sobą owego potomstwa, źrebięta zaczęły padać. Impressive okazał się być nosicielem letalnej, recesywnej i uwarunkowanej jednym genem cechy. Nikt o tym nie wiedział, dopóki nie pojawiły się robione na niego inbredy. Sytuację, w której pojedynczy reproduktor ma tak drastyczny efekt genetyczny na rasie nazwano "syndromem Impressive" (lub też "imponującym syndromem" - przyp. GK).
Wiele gatunków i ras zwierząt domowych, w tym także i psów, przeżyło swój własny syndrom Impressive. Jednakże przypadki podobne do powyższego, to tylko widoczny czubek całej góry lodowej. Pojedynczy recesywny gen wychodzi na jaw w kilku pokoleniach. A co, jeżeli cecha jest uwarunkowana bardziej kompleksowo? Nie zamierzam sugerować, iż tak ulubione popularne reproduktory przedstawiają złe perspektywy hodowlane. Wiele z ich nadzwyczajnych cech powinno znaleźć wykorzystanie, ale nawet najlepszy z nich nosi geny niepożądanych wad.
Nie chodzi o owe reproduktory, ale o to, jak ich używamy. Przez całe stulecie lub i dłużej, inbredy stanowiły normalną kolej rzeczy (w ramach artykułu słowo "inbred" zostało użyte w odniesieniu do wszystkich pokrewieństw w krzyżowaniu, w tym również do krzyżowania liniowego). Poprzez kojarzenie osobników spokrewnionych ze sobą, hodowca zwiększał prawdopodobieństwo uzyskania psów homozygotycznych w pożądanych cechach, które z kolei w większym stopniu mogły przekazywać owe cechy dalszym pokoleniom.
Kiedy samiec stanowi odzwierciedlenie wielu pozytywnych cech, a potem udowadnia, że jest w stanie je przekazać, może stać się popularnym reproduktorem. Jest używany za życia przez każdego niemal hodowcę, a dzięki mrożonemu nasieniu, kontynuuje krycia także po swojej śmierci.
Jeśli jego dzieci i wnuki są równie znamienite, hodowcy zaczynają kojarzyć potomstwo ze sobą. Gdy rezultaty okazują się dobre, krzyżowania w pokrewieństwie mogą ciągnąć się przez pokolenia. Czasem reproduktora używa się niezwykle często, jednak dekady później hodowcy nie mają pojęcia o tym, jak blisko spokrewnione ze sobą są linie ich psów, bo ów reproduktor nie pojawia się już w rodowodach.
Tak właśnie było w przypadku owczarków australijskich. Większość "australijczyków" z linii wystawowych pochodzi od jednego lub obydwu braci miotowych Wildhagen's Dutchman of Flintridge i Fieldmaster of Flintridge. Psy te stanowiły wynik inbredu, były znakomite i dawały wysokiej jakości potomstwo. Im w dużym stopniu zawdzięczamy widoczne dzisiaj w ringu cechy i wyrównanie pogłowia rasy, które to wyrównanie nie istniało, nim przyszły na świat prawie 30 lat temu.
W liniach pracujących również pojawiły się znaczące reproduktory, jednakże cechy odpowiedzialne za osiągnięcia są tu dużo bardziej skomplikowane, zarówno w zakresie genetyki jak i ze względu na znaczący wpływ środowiska. A co za tym idzie - są również trudniejsze do poprawienia. Hodowcy psów pracujących stosując inbredy, kładą raczej nacisk na cechy charakterologiczne i zdrowie ogólne niż rodowód czy detale wystawowe. Najlepsze reproduktory pracujące rzadko są tak wszechobecne, jak te z linii wystawowych.
Nie każdy popularny reproduktor ma wzięcie ze względu na swą zdolność produkowania dobrego potomstwa. Niektóre z psów wygrały znaczące wystawy, bądż znalazły się w rękach ludzi z drygiem do robienia tym kariery. Te mogą zniknąć z horyzontu, gdy przyjdzie czas na ocenę ich wkładu w przyszłość rasy. Jednakże, w ciągu kilku lat nim to nastąpi, wielu hodowców zdąży ich użyć i szkoda może już zostać wyrządzona.
Zgodnie ze swą genetyczną naturą, używanie nawet najlepszych popularnych reproduktorów ogranicza występowanie niektórych genów bazy genetycznej rasy, równocześnie zwiększając częstotliwość pojawiania się innych. A kiedy synowie i wnuki tych psów też mają wzięcie, trend jest kontynuowany, powodując dalsze zmniejszenie ilości lub nawet zanik pewnych genów, gdy inne stają się homozygotyczne w całej rasie. Niektóre z tych cech będą pozytywne, ale nie wszystkie.
Właściciele zarówno Old Blue, malthounda z początkowej bajeczki, jak i jego bezpośredniego potomstwa nie mieli pojęcia o tym, co działo się w ich ogródkach. Byli uszczęśliwieni posiadaniem nadzwyczajnych reproduktorów, a jeszcze bardziej zachwyceni kryciem nimi tak wielu dobrych suk, jak to tylko możliwe.
Hodowla i promowanie rasy jest kosztownym przedsięwzięciem. Przeciętny człowiek zwykle zwija interes. Jednakże posiadanie popularnego reproduktora może zmienić takie podejście. Sytuacja wygląda rewelacyjnie dla każdego - koszty właściciela reproduktora maleją, a hodowcom tu i tam dostają się udziały w złotych genach posiadanego przez niego psa.
Nikt nie chce produkować chorych psów. Mały ułamek hodowców jest krótkowzroczny na tyle, aby zapłacić zdrowiem w zamian za posiadanie zwycięzców, choć nawet ci robią wszystko, żeby nie przykuło to niczyjej uwagi.
Potrzeba nam ponownego przemyślenia użytkowania reproduktorów. Żaden pies, nieważne jak wyjątkowy, nie powinien dominować z bazie genetycznej rasy. Jego właściciele zaś powinni rozsądnie ograniczyć częstotliwość kryć w przeciągu roku, całego życia, czy też, w przypadku zamrożenia nasienia - po jego śmierci. Powinni również brać pod uwagę nie tylko jakość krytych suk, ale także ich rodowody i sprawdzać, o ile wzrośnie poziom zinbredowania w przypadku danego kojarzenia.
Do hodowcy natomiast należy dokładne przemyślenie wyboru popularnego reproduktora dla swej suki. Jeśli nim kryjesz, kiedy inni robią to samo, dokąd się udasz po dolanie nowej krwi, gdy przyjdzie na nią czas?
Reasumując: nastawienie wobec schorzenia dziedzicznego musi ulec zmianie. Problem musi przestać być małą, brudną tajemnicą każdego, czy też cegłą, którą się rzuca w mających odwagę przyznać, że pojawił się u nich. Musi stać się tematem otwartej, rozsądnej dyskusji, dzięki której zarówno właściciel reproduktora, jak i suki, będzie w stanie podejmować rzeczowe decyzje hodowlane. Tak długo, jak hodowcy będą rozważać swe własne cele i przemyśliwać reakcje wobec chorób genetycznych, sytuacja zmieni się jedynie na gorsze.
(The Price of Popularity: Popular Sires and Population Genetics)
C.A. Sharp
(opublikowany w 1998 roku w "Double Helix Network News", tłumaczony przez G.Kryszkiewicz) |
Do przemyślenia...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 16:53, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Zaczęło prószyć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Pon 18:27, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Przestało prószyć
|
|
Powrót do góry |
|
|
bodzia78
Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: WARSZAWA
|
Wysłany: Pon 19:15, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
u has cały czas prószy ...
|
|
Powrót do góry |
|
|
nitencja
Weteran
Dołączył: 14 Lut 2007
Posty: 5596
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Livingston
|
Wysłany: Pon 19:22, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Reasumując: nastawienie wobec schorzenia dziedzicznego musi ulec zmianie. Problem musi przestać być małą, brudną tajemnicą każdego, czy też cegłą, którą się rzuca w mających odwagę przyznać, że pojawił się u nich. Musi stać się tematem otwartej, rozsądnej dyskusji, dzięki której zarówno właściciel reproduktora, jak i suki, będzie w stanie podejmować rzeczowe decyzje hodowlane. Tak długo, jak hodowcy będą rozważać swe własne cele i przemyśliwać reakcje wobec chorób genetycznych, sytuacja zmieni się jedynie na gorsze. |
prawda ,prawda i jeszcze raz prawda. Niestety dużo hodowców pomija takie sprawy milczeniem .....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Terriermania
Administrator
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 4610
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 19:50, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
bodzia78 napisał: | u nas cały czas prószy ... |
kobieto, mieszkasz 5 km ode mnie (pewnie i nawet nie tyle tylko mniej) i gdzie Ci prószy? U mnie nawet jeden płatek nie spadł....
|
|
Powrót do góry |
|
|
bodzia78
Dołączył: 28 Sie 2008
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: WARSZAWA
|
Wysłany: Pon 19:54, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Teść nawet odgarniał od 14 zaczęło
teraz już nie pada
Ostatnio zmieniony przez bodzia78 dnia Pon 19:54, 16 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Terriermania
Administrator
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 4610
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:02, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Musiałam przegapić widocznie, chyba, że mało spostrzegawcza jestem
zreszta i tak miałam dzis zaprzątnientą uwagę RTG Nexii. Zdjęcie wyszło wyraźne, ale wet powiedział, że troche "zrotowane", cokolwiek by to nie znaczyło mam nadzieję, że dr Blenau uda sie zrobić opis bioder z tej fotki. Jak nie, to będę powtarzać.
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Pon 20:06, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Terriermania napisał: | mam nadzieję, że dr Blenau uda sie zrobić opis bioder z tej fotki. |
A to na dysplazję miało być?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Terriermania
Administrator
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 4610
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:08, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
coztego napisał: | Terriermania napisał: | mam nadzieję, że dr Blenau uda sie zrobić opis bioder z tej fotki. |
A to na dysplazję miało być? |
Tak. A dlaczego pytasz?
|
|
Powrót do góry |
|
|
coztego
Gość
|
Wysłany: Pon 20:12, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Bo ułożenie jest najważniejsze
|
|
Powrót do góry |
|
|
Terriermania
Administrator
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 4610
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:15, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Dla mnie, to jest równo ułożona. Poza tym, to jest AT w wersji prawie wyscigowej, więc troche kregosłup wystaje.... to cięzko ułożyć, zeby sie nie przekręcała mam nadzieje, ze teraz nie bolą ja nóżki po tych wygibasach porannych Dlatego napisałam, że mam nadzieję, że uda sie zrobic opis.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czarna
Weteran
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 12160
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:31, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Właśnie w TVN pokazali zasypaną Polskę, brrr.... ile śniegu Jest jeszcze gorzej, u nas też zaczęło sypać, już wszystko takie "popudrowane" jak pączki A tak wiosennie było....,mąż we środę do stolicy jedzie i zaczyna się pogodą stresować
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosia_i_Luka
Weteran
Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 2877
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 20:37, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
Noo, dokładnie tydzień temu mieliśmy w Gdańsku stuprocentową wiosnę - słońce, ciepło, ptaszki śpiewały... A dziś takie nie-wiadomo-co. Brr, paskudnie jest...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Terriermania
Administrator
Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 4610
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 20:39, 16 Lut 2009 Temat postu: |
|
|
W Warszawie ulice czarne, na trawnikach jakieś prawie zdechłe resztki śniegu, przynajmniej w mojej okolicy, góra do kostek siega.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|