Forum Terierkowo Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
SPRZEDAŻ SZCZENIĄT - jak uniknąć problemów
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Terierkowo Strona Główna -> Szczeniaczkowo / Formalności
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ATHENA



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: prawie Koszalin

PostWysłany: Pon 17:40, 11 Lip 2011    Temat postu:

A z resztą nie wiem... Ja mieszkam w takiej częsci kraju, ze wszyscy mają do mnie daleko. Takze pewnie się nie obędzie bez organizacji transportu dla szczeniąt ... Badz pomocy... ale już nie bez zadatku .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magnitudo
Moderator


Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 22:02, 11 Lip 2011    Temat postu:

ja po moją borderkę jechałam, płynęłam do Szwecji Very Happy a po moją erdelkę przeszłam 2 uliczki Very Happy po wymarzonego psa jestem w stanie pokonać każdy dystans Wink Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jola
Zaangażowany


Dołączył: 22 Lip 2008
Posty: 1072
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Józefów

PostWysłany: Pon 22:21, 11 Lip 2011    Temat postu:

ja po swoje dandusie też jechałam średnio ponad 700 km w jedną stronę raz do Niemiec, raz do Czech, a w ubiegły czwartek przyjeżdżając po jedną z moich dandusiowych dziewczynek właściciel z Węgier pokonał w sumie ponad 1800 km ... więc można, warunek jest jeden chce się kupić wymarzonego psa - członka rodziny - dla którego warto poświęcić czas i pieniądze ... spokojnie bez pośpiechu mając czas na rozmowę z hodowcą, zobaczenie warunków ... itd ... itp ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sortis
Gość





PostWysłany: Wto 0:01, 12 Lip 2011    Temat postu:

Ale wy, jak większość hodowców z pasją, jesteście nawiedzone Very Happy - a taki zwyczajny, przyzwoity, oddany swojemu psu właściciel niekoniecznie ...

Kiedyś, kiedyś, dawno temu, spodobał mi się na wystawie w Sopocie przywieziony przez hodowcę szczeniaczek (wilczarz), był taki jakiego chciałam, tylko kolor mi nie odpowiadał, to sobie zamówiłam, żeby hodowczyni przywiozła takiego jak chciałam na następną wystawę jaka tam kolejna była w moich i jej planach, to może go wezmę... Ale czy bym wtedy po tego mojego Malucha pojechała na drugi koniec Polski? Gdzieś pod Wrocław? Czy ja wiem? ...
A mojego ukochanego Maksa, który tu koło mnie sapie, trzynaście lat temu kupiłam zupełnie przypadkowo, z ogłoszenia z gazety, szukaliśmy miniaturki do wilczarza, myśleliśmy o cairnie albo goldenie, norwicza nigdy wczesniej na oczy nie widziałam, a tu ogłoszenie... blisko było, coś niecałe 60 kilometrów... ale do Krakowa to już bym pewnie wtedy po niego nie pojechała ...
Chyba nie w tym rzecz, żeby pies był wymarzony, bo pewnie taki kupowany nieczęsto właśnie jest aż wymarzony, (i może to nawet tak jest lepiej Wink ). Ważne żeby go właściciel pokochał, żeby naprawdę został członkiem rodziny, i nie chodzi o to czy śpi w łóżku i czy je z talerza, ale rodzina to rodzina, rodziny się nie sprzedaje, nie oddaje, nie pożycza itd ...
Powrót do góry
Jola
Zaangażowany


Dołączył: 22 Lip 2008
Posty: 1072
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Józefów

PostWysłany: Wto 6:29, 12 Lip 2011    Temat postu:

zgadzam się s tobą, nie trzeba pononywać tysięce kilometrów, by okazać się dobrym właścicielem, chciałam tylko powiedzieć w nawiązaniu do maila ATHEN-y, że odległość nie jest przeszkodą w nabyciu psa, a jeśli jest, to w moim odczuciu znaczy że osoba zainteresowana nie do końca jest przekonana o chęci zakupu tego konkretnego psa i z tego konkretnego miejsca, to wszystko. Wiele moich szczeniąt mieszka blisko mając kochających właścicieli, a ja ku mjej radości mogę je czasami widywać, ale jednocześnie dla wielu właściciele pokonali setki kilometrów które ich nie zatrzymały ... Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magnitudo
Moderator


Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 10:44, 12 Lip 2011    Temat postu:

sortis napisał:
Ale wy, jak większość hodowców z pasją, jesteście nawiedzone Very Happy - a taki zwyczajny, przyzwoity, oddany swojemu psu właściciel niekoniecznie ...

jaki ja hodowca Wink ja zwykły działkowicz jestem, czyli mioty dla siebie, a po borderkę jechałam do Szwecji bo w Polsce nie było, a nie chciałam od naszych południowych sąsiadów, a to też byłaby wyprawa Rolling Eyes wystawiona była tylko do zdobycia tytułów i nie była sprowadzona do hodowli (nie miała dzieci) Cool chciałam mieć pięknego,z odpowiednim charakterem i zdrowego psa tej rasy Cool takiego też mam bo włożyłam trochę trudu w zdobycie go Wink jedyny problem jaki mam z Felicią, a ma 10 lat, to odkładanie się kamienia na zębach Cool warto było odbyć daleką, kosztowną podróż, zapłacić za psa europejską stawkę (wtedy za całość zapłaciłam 4.000 zł) Very Happy
nadal uważam, że kupuje się psa nie zwracając uwagi na +-500-1000zł, bo albo kogoś stać na psa z dobrej hodowli, albo, jeśli fundusze na to nie pozwalają, może warto wziąć i uratować jakąś psią biedę Cool też taką miałam i było OK Very Happy a kundelki są nieraz o wiele piękniejsze od byle jakiego rasowca Wink i nie mają wad eksterierowych Wink Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sortis
Gość





PostWysłany: Wto 11:26, 12 Lip 2011    Temat postu:

Magnitudo napisał:
warto było odbyć daleką, kosztowną podróż, zapłacić za psa europejską stawkę (wtedy za całość zapłaciłam 4.000 zł) Very Happy


Jak 4000zł razem z podróżą to całkiem niedrogo Ci wyszło Very Happy , ja za Maksa dałam tu na miejscu 3 500,- no, pamiętam, płaciłam w dwóch ratach Wink , bo to był listopad, były duże inne wydatki, trzeba było podwójnie podatek, więc połowę zapłaciłam od razu a drugą dopiero w styczniu, jak odbierałam metrykę... chciałam jeszcze dodać, że wtedy nie było w zwyczaju żadnych wyprawek i innych takich dupereli, wioząc maluszka do domu po drodze się kupiło szczeniaczkową karmę i kocią puszkę, według zaleceń hodowcy Smile

Jola napisał:
... odległość nie jest przeszkodą w nabyciu psa, a jeśli jest, to w moim odczuciu znaczy że osoba zainteresowana nie do końca jest przekonana o chęci zakupu tego konkretnego psa i z tego konkretnego miejsca, to wszystko ...

Dokładnie tak. I tenże brak przekonania, także w moich oczach nie dyskredytuje tej osoby jako potencjalnego dobrego właściciela psa.
Powrót do góry
magnitudo
Moderator


Dołączył: 20 Lut 2007
Posty: 13321
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 12:35, 12 Lip 2011    Temat postu:

sortis napisał:
chciałam jeszcze dodać, że wtedy nie było w zwyczaju żadnych wyprawek i innych takich dupereli, wioząc maluszka do domu po drodze się kupiło szczeniaczkową karmę i kocią puszkę, według zaleceń hodowcy Smile

ja,10 lat temu, wróciłam ze Szwecji z 7,5 kg workiem karmy (dla małego borderka), z workami- na qpy w ilości hurtowej bo 500szt, piękną obróżką, zabawkami, magiczną, wędzoną kością, czapeczką z logo kenelu Orvikens Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewooosiek
Zaangażowany


Dołączył: 05 Sty 2010
Posty: 3216
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Lublin

PostWysłany: Wto 13:37, 12 Lip 2011    Temat postu:

Ja znam osobę która pojechała ponad 400 km za psem i nie jest to osoba, której byście byli wstanie sprzedawca psa więc kilometry są tu bez znaczenia... niestety Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zebra
Weteran


Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1271
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:18, 12 Lip 2011    Temat postu:

Taaaaa, ja w zasadzie po każdego kerraka jechałam daleko, bo dla nas Łódź to też daleko, ale nie zapomnę, jak mój TZ jadąc ze mną po Qu do Czech te 7 lat temu dokładnie w imieniny mojej mamy czyli 24/07 , bardzo mocno utwierdzał sie w przekonaniu, że coś na jej zakupie utarguję- co uczyniłam, ale jeszcze dodam, po co on się tak utwierdzał- bo to co utargowałam wydał do ostatniego centa na piwo!!!!!!, psa wiozłam pod nogami przez jeszcze wtedy granice i miałam ogromną nadzieje, ze pogranicznicy sa umęczeni i nie zaglądną do bagażnika naszego kombi- gdzie było pełnoooooo butelek z piwem i puszek oczywiście także. Dodam jeszcze, że mojego TZ także nie należało skreślać jako super właściciela, bo naszą Queen nosi na rękach, zaprasza do łóżeczka wieczorkiem i uwielbia jak dziecię własne-zrobione, choć Qu nie zdążyła sie sprawdzić za bardzo jako matka, ale choć ciut jako ciotka się zaslużyła przy maluchach Semisi.
O wyprawie i całych ceregielach aby mieć sucz z Rosji, i po tychze rodzicach, wogóle nie wspomnę, bo i po co Semia jest jedna jedyna najukochańsza, naj... itd i po stopach ją całuję Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ATHENA



Dołączył: 07 Paź 2009
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: prawie Koszalin

PostWysłany: Śro 11:41, 13 Lip 2011    Temat postu:

Ja też moje całuję po stopach jak wygrywają wystawy ( zwykłe BOB lub Jakiś tam małe skromne pudełko na BoG , Grand Prix czy cos w tym stylu ) a co dopiero by się działo , jakby tak jak SEMI co chwila BISSSSS Very Happy Very Happy Very Happy
A ja nie wygrywają to i tak je całuję , mimo tego ,ze u mnie nie wszystkie psy mieszkają w domu, częśc mieszka w pasażu, co w całowaniu i mizianiuuu nie przeszkadza Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zebra
Weteran


Dołączył: 16 Lut 2007
Posty: 1271
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:51, 13 Lip 2011    Temat postu:

U mnie całowanie po stopach zaczęło sie w dniu przyjazdu, kiedy jeszcze Semi wyglądała jak totalny paszczur, więc nie widziałam w niej potencjału na te BIS-y(, w sumie 1 szt), ale charakter miała już wtedy świetny, a głównie o to nam chodziło Laughing poza tym myślę, Qu która nie wygrywa, także ma u nas ekstra dom, więc chyba nie o to idzie, czy pies wygrywa czy nie, ale czy go chcemy czy nie!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benita
Weteran


Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 1330
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa/Dziekanów Nowy

PostWysłany: Czw 12:41, 14 Lip 2011    Temat postu:

Ja uważam, że jesli jest chetny na szczeniaka to odległośc czy cena nie ma znaczenia. Ja jechałam po swoja pierwsza Borderke do Czech i nawet nie przyszło mi do głowy by sie targowac lub prosic o transport a zaznaczam , że o hodowaniu czy wystawianiu nie miałam zielonego pojęcia. Britka była moim pierwszym psem z rodowodem i nawet nie wiedziałam "z czym to sie je". Moje wszystkie szczeniaki sa odbierane ode mnie z domu. Jedynie jedna sunieczkę zawiozłam pod granice niemiecka ( przy okazji urlopu u babci ) i tam odebarali ja ludzie z Belgii ( którzy tez mieli mase kilometrów do pokonania). Jednak spotkalismy sie , pogadalismy i wszystko było jasne. Nigdy bym nie wysłała mojego szczeniaka, gdybym nie miała mozliwości bezposrednio ludzi poznać. Taka mam zasade. nie zalezy mi by na siłe spzredawać szczeniaki i liczę sie z tym i kazdy hodowca musi liczyc sie z tym, że jakies szczenię pozostanie u niego w domu. Poza tym wole by np. moje szczenię znalazło kochany dom a cena jest drugorzedna. Jak ktos chce szczeniaka to zawsze dogada się z hodowca np. na raty. Tez miałam kiedyś taka historie z pania. Pisała, dzwoniła jak suka była szczenna. Pytania i zyczenia non stop by suczka dobrze sie czuła by poród był szczesliwy itd. W momencie , gdy maluchy sie urodziły i troszke podrosły około 2 tyg. musiałam miec odpowiedź co chce i musiałam poprosic o zaliczke to pani nie odbierała telefonu a jak zadzwoniłam 2 razy i okazało sie , że pani jest ciagle nie uchwytna - dałam sobie spokój. Uważam, że lepiej że tego malucha nie oddałam tej pani bo dla mnie była osoba nieodpowiedzialną.
I Athena uważam, że dobzre sie stało, że ta kobitka sie rozmysliła bo Twoje maluszki sa po moich psach ( Charlie Dziekanowska Polana jest ojcem Ioshi a Ernest ojcem szczeniorków) . To tak samo jak moje dzieci i nie zniosłabym , gdby działa sie im jakas krzywda. A tak dla sprostowania to ta pani chyba sama podjeła decyzje jednak o odebraniu malucha , bo tak jak stwierdziła " że bedzie lepiej jak szczeniak nie będzie przekazywanyz rak do rak zanim do niej trafi". Dzwoniła i mówiła, że jedzie juz na dworzec a za chwilke napisała smsa odwołujacego. Według mnie świadczy to o tym, że nie była uczciwa do końca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Benita
Weteran


Dołączył: 13 Kwi 2007
Posty: 1330
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa/Dziekanów Nowy

PostWysłany: Czw 12:45, 14 Lip 2011    Temat postu:

Po Ernesta poleciałam samolotem i do tego kosztował mnie tez 4000 PLN. Więc porównywalnie co Felicia Magnitudo z tym, że byłam juz wystawca z jakims doświadczeniem i Ernest był psem z wymarzonej hodowli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justek
Zaangażowany


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1581
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 13:26, 14 Lip 2011    Temat postu:

Ja niestety jak ta kupująca strona trafiłam na nieuczciwego hodowcę i skończyło się to na mojej rezygnacji z zakupu psinki.

Niektórzy pewnie znają moją historię. Pisałam o niej w moim wątku w "powitaniach". Psinka miała być dla mnie prezentem od mojego męża. Rozpoczęłam poszukiwania nie znając terierkowa ani co i jak to jest w hodowlach.
Po kilku telefonach niestety nie trafiłam na dostępną sunię. Musiałam czekać. Jakie było moje zdziwienie kiedy zadzwonił telefon i odezwała się Pani z hodowli, do której wcześniej dzwoniłam ... okazało się, że po jej reproduktorze urodziły się kilka dni wcześniej maluszki i że jest sunia. Sama zaproponowała mi psinkę, powiedziała, że będzie miała maluszka w rozliczeniu za krycie i wybierzemy najfajniejszą psinkę. Ucieszyłam się ogromnie. W międzyczasie poprosiłam o rodowody, zdjęcia itp. Pytałam co u maluszków, jak się ma mama, jak jedzą, jakie mają charakterki... wszytko było super do tygodnia przed odbiorem maluszka. Zadzwoniłam aby umówić się na odbiór suni i usłyszałam, że jednak nie będą tą pierwszą, że najpierw pieska wybierze Pani, która wpłaciła zaliczkę...
Byłam wściekła, rozmawiałam z hodowczynią wielokrotnie, to ona sama do mnie zadzwoniła, a gdy zapytałam o zaliczkę to powiedziała, że nie jest wymagana...

Nie miałam już zaufania do tej Pani, byłam rozżalona, a jednocześnie tak strasznie chciałam już mieć maluszka u siebie. Zdrowy rozsądek jednak kazał mi odmówić.


Zaraz po tym Ali napisała mi o miocie walijczyków u Eli w Pile. Zadzwoniłam, popłakałam się ze szczęścia i czekałam na poród maluszków. Dzisiaj mam najcudowniejszego psiaka na świecie - Fridkę - oraz zyskałam wielu przyjaciół oraz ogromne wsparcie ze strony Hodowczyni Eli:-)



Również i kupując psiaka musimy dobrze wybierać hodowcę. Ja miałam przesłonione oczy, pragnęłam psinkę bardzo i może to mnie zgubiło. Zaufałam tej Pani i skoro ja jestem osobą dotrzymującą ustnych ustaleń to oczekiwałam również i tego samego od niej.


Ale nie ma tego złego ... w końcu trafiłam na moje szczęście:-) Fridka jest moim największym skarbem i cieszę się, że zawsze mogę polegać na Eli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Terierkowo Strona Główna -> Szczeniaczkowo / Formalności Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 16, 17, 18  Następny
Strona 2 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island