Foksik - nie taki zwykły foksterier

halcia211

I półgębkiem uśmiecha

A jak mu raz powiedziałem: Kuba – zobacz, ale fajny widok

to coś jakby łapką kółeczko na czole narysował

Ale jak mu popatrzyłem głęboko w oczy – to udawał, że się drapie

Lepiej niech ze mną nie zadziera

halcia211

Bo źle na tym wyjdzie

Jak mnie zdenerwuje, to mu wleję i tyle , nie będę patrzył na posiwiałą mordysię

A teraz trzeba łapki rozruszać

I kretom kota popędzić

Tylko muszę pilnować

halcia211

Żeby mnie nikt nie przyłapał

Bo tu na trawniku przed marketem nie wolno kopać

CDN

Borsaf · Gość

Halciu, Foxiu, sliczności!, a porównanie do niedzieli bardzo trafne!!!!!

Talviszon

Artysta Foxik po prostu wymiata Very Happy

Genialna galeria i komentarze do zdjęć Very Happy

halcia211

bardzo wszystkim dziękujemy za pochwały

halcia211

ło matko, jak dawno nas tu nie było - na trzecią stronę spadliśmy - już nadrabiamy i przedstawiamy Wam Foksika żywot i przygód ciąg dalszy:

Na spacerku spotkaliśmy taką laskę - ma na imię Saba – Kubusiowi na jej widok to aż się ogonek wyprostował, mi zresztą też co tu kryć

Ma ADHD jak ja

Aż przyjemnie było patrzeć jak nią miotało – zupełnie jakbym siebie widział

Tylko mnie pani ze smyczy nie chciała wypiąć , bośmy ganiali jak wariatuńcie a za trawniczkiem jest ruchliwa ulica, więc sami rozumiecie

A Saby pan szedł jak tropiciel węży – czyli co tu kryć w stanie wskazującym i to jeszcze jak wskazującym

halcia211

Już jak ją próbował wołać to brzmiało jakoś tak jak Zaba – myśmy z Kubusiem myśleli, że sunia ma na imię Żaba

A tu nie – Saba za swojego pana się bardzo wstydziła, już jak ją próbował na smycz zapiąć, to nim miotnęło i mało co nie pocałował chodnika, to biedne suczysko poczerwieniało ze wstydu aż musiałem ją pocieszyć buziakiem

Przecież to nie jej wina, co nie? No to jeszcze jeden buziak

No i poszli – trzymaj się mała, będzie dobrze, zobaczysz , zdążyłem jej krzyknąć

Żebyście widzieli jak oni szli – to znaczy Saba szła normalnie, tylko głowę miała opuszczoną

halcia211

Za to jej pan – eh, szkoda gadać – żal mi tej Saby mówię Wam

Jakie to szczęście dla mnie i Kubusia, że nasza pani się nie upija co nie?

A to jest taka jedna Aza – foksterierka – głowę ma dziwnie obciętą nie?

I jest inna niż ja chociaż rasa ta sama

Nie w tym sensie inna że dziewczynka , nie chodzi mi o całokształt

halcia211

No ale gdyby wszystkie foksy były takie same to byłoby nudno, nie? Ważne że jest bardzo fajna

A u nas jest wysyp mleczyków

Jeszcze wczoraj nieśmiało po kilka rozkwitało , a dzisiaj patrzcie – całe dywany mleczy

Można by rzec: mleczna droga, nie?

Żeby nie te różne brzęczące owady zasuwające po tych mleczach

To bym się w nich wytarzał z rozkoszą - a tak nie ma co ryzykować

halcia211

Podziwiam tylko widoki i wącham jak szalony bo zapachy takie , że nie przyzwyczajonym to się może w głowie zakręcić i upadek na ziemię murowany

Idziemy daleko na łąki i pola zobaczyć w jakim stanie ta wiosna się znajduje

No , jeszcze cieniutko – niby drzewa jakieś kwitną, ale u nas na osiedlu już dawno całe w kwiatach i listki mają spore, a tutaj jeszcze nie

Za to zboża na polach zielone wyrosły

Jak popada, to ruszą do góry

halcia211

Zobaczcie jaki popiół pod moimi łapkami

A słoneczko grzeje

Deszcz potrzebny bardzo

Pić mi się chce jak nie wiem co, wracamy na szczęście do domu

Bo nie tylko słońce mi mordysię od środka wysusza , ale i wiatrzysko co na polach wieje

halcia211

Ale jeszcze chwila moment

Parę metrów i w domciu będziemy

Tylko na Kubusia muszę czekać, bo coś się wlecze

Pod żywopłotami poleguje

Jak tylko cień gdzieś zobaczy – to chlaś – i już leży

halcia211

Czarne ma futerko to go przypieka w tyłek, ale co to będzie latem?

Dawaj chłopie, dawaj bo nas zima zastanie

A Kuba na to – moment, jeszcze na drugim boku nie leżałem w tej chłodnej trawce pod drzewkiem

I gadaj tu z takim

Dobra, niech leży

halcia211

Poczekam, co mi tam

Tak mi przez myśl przemknęło czy by pod to drzewko do niego się nie wrócić

Ale nie, nie wracam

Szybciej się Kuba podniesie jak go stąd będę poganiał

I nie pozwolę mu kimnąć, bo wtedy to na wieczór do domu dojdziemy a ja umrę z pragnienia